Szkolny konkurs piosenki z okresu PRL-U już jutro o godzinie 10.00 – korytarz na II piętrze. Zapraszamy i trzymamy kciuki za uczestniczki… A jak to właściwie było z tymi piosenkami w czasach PRL-u? No cóż, tamte czasy kolorowe nie były przede wszystkim ze względu na doświadczenia II wojny światowej i żelazną kurtynę, za którą znalazła się Polska. Kraj nie był wolny – znaleźliśmy się w radzieckiej strefie wpływów i to Związek Radziecki i zależna od niego władza ludowa decydowała o życiu obywateli. I dlatego ta władza nie lubiła zachodnich mód i obcych określeń. Dlatego polski rock’n’roll, żeby zaistnieć to najpierw musiał zmienić nazwę. Jego inauguracja odbyła się w 1959 r. w gdańskim klubie „Rudy Kot” ale wtedy na plakatach nie znalazło się słowo „rock” tylko „Rhythm and Blues” – tak nazywał się zespół grający własne wersje zachodnich przebojów. Dlaczego nie własnych? Bo były skrajnie inne od tych zachodnich, bo tak chciała władza – a o czym chciała władza śpiewać? No właśnie – miały to być pieśni masowe śpiewane w radio lub na stadionie i przede wszystkim odpowiadające ideologii socjalizmu. Śpiewano więc m.in. utwory pt „Do roboty”, „Ukochany kraj”, „Na prawo most”, „Budujemy nowy dom” itd. Dopiero Maria Koterbska jako pierwsza zamiast o cegle i zaprawie murarskiej zaczęła śpiewać o flirtowaniu czy o niedzielnej wyprawie na Bielany. Pół roku po powstaniu „Rhythm and blues’a” po burdach na koncercie w Katowicach I sekretarz PZPR Edward Gierek rozwiązał ten zespół. Ale wkrótce powstał następny i żeby nie drażnić władzy zamiast rocka dano mu polską nazwę „bigbit” albo „mocne uderzenie”. Nazwa zespołu bigbitowego „Czerwono-Czarni” nie była przypadkowa, bo” czarny” to symbol nędzy a „czerwony” protestu. Skład zespołu często się zmieniał i w końcu zespół rzucił hasło „Szukamy Młodych Talentów” i w 1962 roku na I Finał Festiwalu Młodych Talentów do Szczecina przyjechało 800 gitarzystów i 100 piosenkarzy, którzy mieli coś, czego brakowało gwiazdom „masówek”: energię, bezpretensjonalność a przede wszystkim pokoleniową więź z innymi rówieśnikami, pragnącymi choć odrobiny… Zachodu. Laureaci festiwalu to: zespół „Niebiesko- Czarni”, Helena Majdaniec, Karin Stanek, Wojciech Gąssowski, Krzysztof Klenczon, Czesław Wydrzycki (Niemen).. a wkrótce Piotr Szczepanik i najzdolniejsi wychowankowie „kolorowych”, czyli „Czerwone Gitary”. Solowa kariera jednak nie była łatwa bo… Edward Gierek rock’n’rolla nie lubił… cenił za to orkiestry dęte oraz tzw „piosenkę dobrą na wszystko”... i dlatego w latach 70-tych w Polsce będzie królował „pop”. Na świecie w muzyce „pop” zmieniały się style i gwiazdy a u nas na festiwalowych estradach nie działo się nic. Lata 70-te to apogeum festiwali piosenki. Jako forma muzyki łatwej, prostej i … masowej były wymarzonym narzędziem propagandy sukcesu – władza traktowała festiwale jak kolorowe monidła dla widzów, widzowie jak igrzyska piosenkarzy a piosenkarze jak okazję do pokazania się fanom i wylansowania nowego przeboju. Wszak telewizja była wtedy tylko państwowa (1,2 lub maksymalnie 3 kanały), podobnie radio no i nie było internetu..i kanału You Tube.. W tym sensie były to więc prawdziwe święta piosenki a każde z tych świąt miało swoją specjalizację. Sopot był festiwalem wielkich ambicji stworzony w 1961 r. po to, by promować polską piosenkę w świecie… i właściwie udało się to raz w czasie I edycji, po której zaproszono Ewę Demarczyk do paryskiej Olimpii..z czego ona nie skorzystała.. Potem świat się skurczył do krajów zaprzyjaźnionych, więc Anna German zrobiła karierę „tylko” w ZSRR. Zamiast aktualnych gwiazd przyjeżdżały do nas ich „zamienniki” w stylu Karela Gotta, Heleny Vondrackovej, Drupiego czy Boney M.
Festiwal w Opolu ograniczał się do prezentowania polskiej piosenki począwszy od 1963 r. a dzięki telewizji zaczęło się kreowanie idoli.
Pozostałe dwie wielkie imprezy z koncertowego kalendarza PRL-u to Festiwal Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu (od 1967 r.) i Festiwal Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze (od 1965 r.). Z racji swojego mocno propagandowego charakteru nie dostarczały one widzom silnych wzruszeń. Robiły za to wrażenie na władzy. Dlatego nie chcąc się narazić na zakaz występów, zapalczywość cenzury albo niewydawanie paszportów co roku zjeżdżały tam tłumnie gwiazdy tej miary co Anna Jantar, Halina Frąckowiak, Krzysztof Krawczyk czy Maryla Rodowicz. Nie udało się im jednak wylansować wielkich przebojów – udało się to tylko raz w 1972 r.- przebojem lata został utwór pt. „Gdy piosenka szła do wojska”. Zaśpiewała go Maryla Rodowicz- królowa „kolorowych jarmarków”.., piosenki którą wcześniej wylansował Janusz Laskowski.. jemu jednak wtedy zabrakło siły przebicia a jego przebój został wręcz wyśmiany.. za to dzisiaj może być miłym wspomnieniem i sentymentalnym powrotem do czasów dzieciństwa czasów PRL, bo przecież historii nie zmienimy.
Wkrótce przed nami, jak przed laty, kolejna edycja Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu a nieco później festiwal w Sopocie w zmienionej już formule.
|